niedziela, 10 czerwca 2018

Jeziorko Zatorek - Wyspa Wolin (zachodniopomorskie)

Wspomnienia...

Mroźny lutowy poranek zaktywizował nas, aby wyjść z domu i "coś porobić". W naszym mieście duża ilość śniegu i solidny mróz, to raczej rzadkość, a że ostatnie dni były blisko zera - stwierdziliśmy - trzeba to wykorzystać. Mieliśmy tego dnia pojechać do Kamienia Pomorskiego, zobaczyć zielony labirynt. [Łukasz: kto to pisał? Chyba nie ja! Zimą? Zielony labirynt? Chyba szalej w promocji gdzieś sprzedawali...]

W drodze, tuż za promem, stwierdziłam, że trzeba by tam zadzwonić i upewnić się czy aby już mają w tym roku czynne. No i okazało się, że zamknięte do kwietnia :). [Łukasz: Wow, no zimą raczej "zielone" atrakcje nie działają....] Odłożyliśmy tą atrakcję na inny czas. Tak więc jadąc w kierunku z Wisełki do Dziwnowa minęliśmy przyszły cel naszej atrakcji. Zatrzymaliśmy się w Dziwnowie, chyba tylko na małe zakupy (kupon lotto i szczękowy zielony dinozaur - przyp. Antek) i stwierdziliśmy, że wracamy.
Wracamy z powrotem drogą na Wisełkę. Okolice Kołczewa kuszą oko. Przed Wisełką nasz wzrok przykuł piękny widok skutego lodem malutkiego jeziorka - Zatorek. Zatrzymaliśmy się, aby w tej cudnej białej ciszy zrelaksować się i chwilę odpocząć. Jezioro chyba było całkowicie  zamarznięte. W wywierconych przez wędkarzy przeręblach widać było grubą warstwę lodu na kilkanaście centymetrów. Wydaje się, że zimą Zatorek to typowo wędkarskie jezioro.


Nie muszę chyba mówić, jaką frajdę miał syn, kiedy pozwoliliśmy mu poślizgać się po lodzie. Mimo swego stanu (6 miesiąc ciąży) też przeszłam się chętnie po tafli. Pierwszy raz w życiu chodziłam po zamarzniętym jeziorze. W dzieciństwie zdarzyło mi się zjeżdżać na sankach z górki, wprost na zamarzniętą do połowy szerokości rzekę Wartę..ale to chyba nie było zbyt bezpieczne...cóż jak się ma dwóch starszych braci...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz