niedziela, 30 września 2018

Zdobywamy Fort Zachodni w Świnoujściu!

Na wstępie przepraszam wszystkich za opóźnienie! Wynika to z problemów technicznych. Sramfon, którym nagrywany był film z wycieczki nie zapisał ponad godzinnego filmu. Mimo karty 32GB, którą kupiłem i wcześniejszych prób, sprzęt zawiódł. Z owego filmu miały być wyciągnięte kadry i zamieszczone do tekstu. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo mieliśmy okazję jeszcze raz spędzić miły dzień spacerując dookoła fortu. Tekst zyskał też kilka nowych informacji oraz zdjęć!

Była też próba zakupu kamery sportowej, ale po zakupie bubla firmy GÖTZE & JENSEN S-Line. Okazało się, że ten zakup był największym błędem w historii tego bloga! Wykonałem "bliźniacze" próby nagrywając film moim telefonem i ową kamerką. Telefon okazał się być zwycięzcą!

Raport taktyczny:

Niedziela, 30 września 2018 roku. W sztabie „Zapomniałem nawigacji” zapadają ważne decyzje, które będą miały ogromne znaczenie dla przebiegu całego dnia. Z rozkazu wydanego jeszcze przed posiłkiem, obieramy kierunek i cel kolejnego ataku. Dotychczasowe opracowania taktyczne wskazują, że najlepszym celem będzie Fort Zachodni w Świnoujściu.

Ataki na Fort Zachodni przeprowadzaliśmy wielokrotnie. Wszystkie przynosiły zadowalające efekty. Pierwszy raz nasz desant składał się z dwóch członków załogi. W 2012 roku pozyskaliśmy kolejnego członka załogi. Około rok temu (tj. 2017 r.) nasz oddział zasila kolejny szeregowy. Teraz we wzmożonej sile podejmujemy się kolejnego ataku na fort.

Na początek został przygotowany plan przedostania się jak najbliżej fortu, rekonesans terenu, a na koniec bezpośredni atak! Wszystko trwało około dwóch godzin. Czas rozpoczęcia operacji został wyznaczony na godzinę 11.00. Z danych wywiadu wiemy, że nikt się nas nie spodziewa. Opis przeprowadzonego ataku załączono poniżej. Koniec wstępnego raportu.

Para-dokument, czyli krótka historia o...

Utrzymanie całej historii w takim tonie, który przypominałby wojskowy raport jest dość trudna. Resztę tekstu przedstawimy już tzw. prozą. Mam nadzieję, że uda mi się barwnie przedstawić naszą przygodę w jednym z najciekawszych obiektów w Świnoujściu.

O Forcie Zachodnim słyszałem będąc jeszcze w podstawówce. Mało, kto zapuszczał się w tamte rejony ze względu na obecność wojsk sowieckich. Tego typu obiekty (podobnie jak opisywane przez nas Muzeum V3) były owiane tajemnicą. Zajęte przez wojsko, potem oddane w ręce miasta lub po prostu porzucone. Tak wyglądało to z perspektywy szarego „niewtajemniczonego” obywatela.

Wraz z odejściem wojsk sowieckich (1992 r.) część takich obiektów „dziczała”. Każdy próbował wydobyć z fortów, co się tylko dało. Militaria, metal, cegły – każdy widział w tych obiektach coś cennego. Wiele z fragmentów fortyfikacji została zniszczona przez człowieka, ale i Matka Natura starała się odebrać to, co kiedyś do niej należało.

Pamiętam, że wśród młodzieży najbardziej legendarnym miejscem był tzw. „biały dom”. Obiekt wybudowany na terenie fortu w 1941, służący, jako betonowy bunkier dowodzenia ze stanowiskiem dalmierza na szczycie oraz zespołem pomieszczeń technicznych, socjalnych i łączności [1]. Kilka dekad temu dla owej młodzieży, ów „biały dom” był miejscem spotkań i libacji alkoholowych. Miejsce bardzo oddalone od centrum miasta, z dala od ciekawskich oczu, dawało możliwość, choć na chwilę uciec spod bacznego oka rodziców.

Tak jak już wspomniałem, fortyfikację zwiedzaliśmy już kilkukrotnie. Jednak pewnego razu postanowiliśmy zobaczyć fort z zupełnie innej strony, czyli od zewnątrz. Za każdym razem oglądaliśmy go od strony tak jak widzieli go stacjonujący w nim żołnierze. Zastanawialiśmy się jak mogłoby wyglądać oblężenie takiego obiektu, jak widziałoby to atakujące wojsko.

Spacer

Skąd zacząć zwiedzanie? Jako punkt początkowy wyznaczcie sobie pętlę autobusową koło Kapitanatu Portu. Budynek został wybudowany 1879 r. i obecnie jest zabytkiem. Warto zobaczyć jak wygląda obecnie po odnowieniu elewacji. Przed głównym wejściem znajduje się tabliczka z 1913 r. upamiętniająca najwyższy poziom, jaki osiągnęły wody Świny.


Idąc wzdłuż kanału, ulicą Wybrzeże Władysława IV, zauważycie zabytkową wieżę ciśnień wybudowaną w 1898 r. Służyła, jako fragment sieci wodociągowej. Po nalotach wojsk alianckich została delikatnie uszkodzona, ale nie udało się jej zniszczyć. Później przejęta została przez wojska sowieckie, które wykorzystywały ją, jako punkt obserwacyjny. Dziś jest niedostępna.


Dalej znajduje się port jachtowy, czyli Basen Północny. Dawniej znajdowała się tu stocznia wybudowana w latach 1897 – 1903. Działalność stoczni trwała do końca II wojny światowej, gdzie po 1945 roku została podobnie jak inne obiekty zajęta przez wojska sowieckie. Na terenie znajdowały się budynki magazynowe, koszary oraz inne obiekty wykorzystywane przez Flotę Bałtycką. Wszystkie obiekty zostały opuszczone, jak już wspomniałem, w 1992 r.



Pomiędzy koszarami znajdują się dość ciekawe urządzenia stoczniowe. Udaje nam się zajrzeć też do wnętrza kilku obiektów. Okna są zabite deskami, ale pomiędzy szczelinami widać co znajduje się wewnątrz. Zerwane podłogi, brak drzwi, zniszczone schody - kompletna ruina. Istnieje też możliwość podejścia do wieży ciśnień i zajrzenia do środka - oczywiście przez szparę w drzwiach.



Dość ciekawym urządzeniem jest stary żuraw portowy.


Na końcu półwyspu (Nabrzeże nr 13) znajduje się baza SAR – Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa. O ile się orientuję jest to obiekt zamknięty. Warto jednak przejść się po półwyspie, podziwiać widoki na port i zobaczyć jednostki stacjonujące tuż przy bazie.

Widok na bazę SAR

Widok na basen mariny

Z półwyspu widać również Fort Anioła, który podzielił podobny los jak inne opisane przez nas budynki – wybudowany, przejęty, oddany, niszczał przez lata. Historię i zwiedzanie fortu przybliżymy w kolejnej historii.

Kierując się w stronę świnoujskiego Engelsburg’a, docieramy do ulicy Jachtowej – obecnie jest ona wyłożona kostką brukową – znajduje się tu też staw oraz miejsce do piknikowania. Na przełomie XIX i XX w. w miejscu polany piknikowej istniał basen portowy "Westernothafen". Później zasypany przez Niemców. Mijamy fort, mijamy zabudowy (warsztaty samochodowe), idziemy aż do zabytkowej bramy.


Brama została wzniesiona, prawdopodobnie, około 1877 r. Był to wjazd z Parku Zdrojowego do całego zespołu fortów po zachodniej części Świny. Dawniej obiekt ten posiadał zwodzony most nad fosą okalającą fortyfikację. Przed bramą znajdują się kazamaty magazynowe – obecnie znajduje się tu muzeum z ekspozycją zewnętrzną – działa, kuchnie polowe, schneckenstand’y, itp. Po drugiej stronie drogi możecie zobaczyć drugą wieżę ciśnień (?).

 Kazamaty magazynowe

Wieża ciśnień - to nie żart, za tymi drzewami jest wieża! Zimą lepiej ją widać...

Za bramą ścieżka prowadzi przez las. Jest to dość często uczęszczana ścieżka przez turystów, biegaczy, rowerzystów. Pierwsze obiekty jakie napotykamy to stare magazyny. Kilkanaście lat temu była tu kuźnia (nie wiem czy dalej funkcjonuje, podobno był też tam zakład stolarski czy tapicerski, ale to bardziej współczesne dzieje).

Krótka uwaga: Spacer przy fosie można rozpocząć zaraz za bramą, skręcając jeszcze przed budynkami. Nie szliśmy tamtędy, ale kolejny spacer odbędzie się właśnie tą ścieżką.


Zaraz za budynkami skręcamy w prawo i rozpoczynamy spacer wzdłuż fortecznej fosy. Las wydaje się dość mroczny. Powalone drzewa, w oddali delikatnie maluje się fosa. Po kilkudziesięciu metrach ścieżka zaczyna skręcać. Teraz fosa znajduje się na wyciągniecie ręki. Zza zieleni wyłania się pierwszy obiekt - to stanowisko dowodzenia (potocznie nazywany "białym domem").


Uwaga! Dojście do fosy wymaga zejścia z głównej ścieżki - szlaku i przejścia wydeptaną ścieżką aż do wzniesienia przed fosą.


Będąc na wale przed fosą widzimy mnóstwo powalonych drzew. To robota okolicznych bobrów. Wielokrotnie widzieliśmy wystające z ziemi poobgryzane pnie przypominające zaostrzone ołówki. Zobaczyć na własne oczy ślady zębów tych zwierząt na pniach już robi wrażenie. Zawsze staramy się wypatrzeć czy może, choć jeden osobnik nie pływa w wodzie. Niestety do tej pory nam się to nie udało. Ale się nie poddamy! Za jakiś czas znów przyjdziemy tu na spacer.


Znaleźliśmy nawet dom bobra!

Fosa stała się domem nie tylko dla bobrów, ale i dla kaczek. Widać lokalizacja bardzo im sprzyja. Fort jest oddalony od miasta, do samej fosy też raczej nikt się nie zbliża. Zejście do niej jest mało bezpieczne gdyż lustro wody znajduje się u podnóża stromej skarpy. Po drugiej stronie dostrzegamy sarnę. Zwierzę patrzy na nas przez chwilę, po czym biegnie wzdłuż fosy. Tego dnia widzieliśmy ją jeszcze raz.

Warto zwrócić też uwagę na betonowe cokoły wystające z ziemi. W tym miejscu ustawiona była drewniana platforma, na której znajdował się duży radar artyleryjski FuMO Seetakt.


Po lewej stronie widzimy ulicę Uzdrowiskową prowadzącą do dawnej pętli autobusowej (obecnie jest tam parking). Między drogą a fosą rosną drzewa, które mają gałęzie ułożone w dość nietypowy sposób. Siatki, które znajdują się w dolnej części pnia mają na celu zabezpieczyć drzewa przed działaniem bobrów.


W północnej części fosy znajdują się pozostałości po kaponierze. Jest to wysunięty fragment bunkra lub fortyfikacji służący do tzw. ostrzału skrzydłowego. Ta znajduje się poza budowlą, co jest dość interesujące. Syn musi wejść na mur, zobaczyć, co jest za nim [Łukasz: oczywiście woda, a co innego…]. Budowla wchodzi trochę w fosę. Stąd można lepiej obserwować ptaki. Oczywiście nasza pociecha nie może wrócić tą samą drogą, dlatego też postanawia wspiąć się po skarpie. Udaje mu się to dzięki temu, że chwyta się drzew. Zaliczył ciężką wspinaczkę…


W kwestii kaponiery. Bardzo zastanawiało nas, dlaczego jest ona „oddzielona” od fortu i znajduje się poza fosą okalającą budowlę. Ponieważ nie byłem obeznany w tym temacie, poprosiłem o pomoc pana Piotra Laskowskiego – gospodarza Fortu zachodniego: „Kaponiery budowano wówczas w tzw. przeciwskarpie, czyli po drugiej stronie fosy bronionego obiektu. Stara sztuka fortyfikacyjna zakładała wariant próby sforsowania fosy i dostania się pod ogień z boków i z tyłu, prowadzony przez strzelnice kaponiery. Załogę kaponiery trudno było unieszkodliwić, ponieważ osłaniał ją z kolei ogień prowadzony z fortu. Na płn-zach. zakolu fosy znajdował się jeszcze mały tradytor, również wkomponowany w przeciwskarpę (obecnie nie istnieje).”

 Takie widoki towarzyszą nam cały czas podczas spaceru.

Po drugiej stronie fosy cały czas widzimy elementy fortu, stanowisko obserwacyjne (wspomniany „biały dom”) oraz betonowe podstawy dział. W północno-zachodniej części fortu stoją figury wielkanocne – Moai. Zagadkę tajemniczych figur również pomógł nam rozwiązać pan Laskowski. Są one pozostałością happeningu artystycznego, który odbył się na plaży kilka lat temu (1 kwietnia). Na pytanie, dlaczego są one na fortach, pan Piotr odpowiada: „W końcu też jesteśmy na wyspach! Mają przyciągać uwagę i spełniają swoją rolę, sądząc chociażby po Państwa zainteresowaniu :)” Pan Piotr ma rację, ten humorystyczny akcent fortu wywołał u nas uśmiech na twarzach.

Trochę kiepsko widać te figury, ale zachęcam do oglądania z bliska na Forcie!

Na tej fotografii figury widać trochę lepiej.

Jeszcze kilkadziesiąt metrów i będziemy szli zielonym szlakiem rowerowym (Międzynarodowy Nadmorski Szlak Rowerowy R10). W lewo (kierunek północny) szlak prowadzi w kierunku Stawy Młyny – około 1 km. Natomiast idąc w kierunku południowym dojdziemy do „prochowni” oraz do głównej bramy fortu. Ponieważ starszy syn nalegał na zwiedzanie fortu to udajemy się w prawo. Zanim przeszliśmy przez bramę, mijamy budynek „prochowni”. Obecnie znajduje się tu restauracja. W książce pana Laskowskiego czytam, że dawniej było to tzw. „Laboratorium” - montownia nabojów zewnętrznym kompleksie pomocniczym przy zachodnim forcie artyleryjskim [3].

 Dawne Laboratorium - obecnie restauracja.

Brama prowadząca do fortu.

Stoimy przed bramą fortu. Mamy za sobą spacer, długi na około 1.1 km. Droga jest bezpieczna, da się ją przejść. Nam się udało przebrnąć przez ten szlak z wózkiem i rozbrykanym sześciolatkiem. Obyło się bez ofiar w ludziach i zwierzętach. Jesteśmy tacy odważni! Ten wyczyn nie kosztował nas nawet większego wysiłku! Tacy jesteśmy herosi!

Koniec części pierwszej

Tutaj kończymy pierwszą część przygód w Forcie Zachodnim. Jeżeli chcecie przeczytać, co kryje ten tajemniczy obiekt, możecie przeczytać to w naszym kolejnym wpisie. Oczywiście możecie sami się przekonać na własnej skórze i doświadczyć takich samych a może i nawet lepszych przygód jak nasze. Gorąco polecam spacer wokół Fortu oraz zwiedzanie go od wewnątrz!

Bardzo chcę podziękować panu Piotrowi Laskowskiemu, za korektę oraz pomoc w uzupełnieniu informacji.

Do zobaczenia! Do przeczytania!

[1] Muzeum Historii Twierdzy Fort Zachodni w Świnoujściu – strona internetowa
[2] „Fortyfikacje Świnoujścia” – Piotr Laskowski, Warszawa 2008
[3] „Świnoujskie Fortyfikacje” – Piotr Laskowski, Andrzej Wroński, Świnoujście 1999

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz