wtorek, 11 września 2018

Słopanowo - hurek w kościele pw. św. Mikołaja

Łukasz: Zacząć od historii kościoła, czym jest hurek, czy od opisu samej wycieczki? Od czegokolwiek bym nie zaczął to wszystko wymaga wyjaśnienia.

Czym jest ów hurek? To nic innego jak diabeł. W dzieciństwie w moje ręce wpadła książka, z czerwoną okładką. Tytułu już nie pamiętam, ale dotyczył on diabłów w kulturze regionalnej. Książka zawierała zdjęcia rzeźb, figurek, itp. przedstawiających różnego rodzaju diabły. Owe postacie zostały ochrzczone przeze mnie hurkami. Podobno była to moja „ulubiona” książka… Bodaj rok wstecz, będąc w domu Babci znów natrafiłem na tą książkę, ale nie wywołała nadmiernej rzewności. Raczej uśmiech i wspomnienie podparte opowieściami o młodym człowieku zafascynowanym obrazkami tejże książki.

Hurek był jednym z powodów, dla których udaliśmy się w drogę do Słopanowa. Byliśmy wtedy na urlopie w okolicy Wronek. Ponieważ to miasto znaliśmy już w całości, wzdłuż i wszerz, zaczęliśmy zataczać kręgi dookoła. Zwiedzaliśmy, co się tylko da. Okolice Wronek, powiatu szamotulskiego, są pełne pięknych widoków. Na uwagę zasługują chociażby zakola rzeki Warty [Łukasz: tak Izabelcia, tak, wiemy są przepiękne].

Odwiedzanie rodzin od strony żony, rozrzuconych po całej okolicy, częściowo przyczyniło się do podziwiania widoków oraz odznaczania na mapie kolejnych zabytków, które mieliśmy okazję podziwiać. Podobnie było ze Słopanowem. Tutaj powinna się wypowiedzieć Izabelle, bo nie chcę skłamać. Jechaliśmy tam, bo masz tam rodzinę, czy ktoś się tam urodził z rodziny, czy jakaś inna historia miała tam miejsce?

Izabela: Cała rodzina z pokolenia na pokolenie od strony mamy, pochodzi ze Słopanowa i okolic (Obrzycko, Kobylniki, Szamotuły). Rodowici Wielkopolanie.

Łukasz: No, to teraz już wiecie, po co tam jechaliśmy. Wtedy jechaliśmy jeszcze we dwoje. Zgodnie z datą, którą odczytałem ze zdjęć, 13 sierpnia 2011 r., wynika, że nie było mowy o dzieciach. Był to etap planowania powiększenia rodziny. Ale nic straconego, bo jeszcze nie jeden raz wrócimy w te strony i pokażemy Antkowi i Frankowi gdzie szwendali się rodzice.

Od Wronek do Słopanowa dzieli nas około 14 km. Dojeżdżamy w około 20 minut. Zatrzymujemy się przed kościołem. Uwielbiam takie widoki. Piękny drewniany budynek w otoczeniu gęstej zieleni. Drewno wywołuje w człowieku pozytywne odczucia. Wiem, brzmi to, jakoś tak, pseudo-poetycko. Ale faktem jest, że drewno w przeciwieństwie do betonu jest „milsze dla oka”. Osobiści uwielbiam budowle z drewna i cegły i zawsze stawiam je ponad betonem. Lubię też stare stalowe nitowane konstrukcje.




Tu stoimy przed pięknym budynkiem. Mimo, że z zewnątrz nie jest on bogato zdobiony, pełen kolorowych witraży, z to wewnątrz zaskakuje nas piękno polichromii, zdobień i zapach drewna. Ciężkie acz małe drewniane drzwi prowadzą wprost do głównej nawy. Wewnątrz widzimy przygotowania do ślubu. Przyozdobione ławy i fotografowie przygotowujący sprzęt. Nas jednak interesuje samo wnętrze kościoła. Niestety wewnątrz obowiązuje zakaz wykonywania fotografii przy pomocy lampy błyskowej. Przez długi czas naświetlania i brak statywu część zdjęć okazuje się bardzo ciemna i wymaga późniejszej korekty.




Niemalże każda ściana przyozdobiona jest poligrafią. Opisują one wydarzenia biblijne oraz te z życia świętych takich jak Wawrzyńca, Szczepana, Piotra i Pawła oraz patrona kościoła św. Mikołaja. Na suficie widzimy wizję Trójcy Świętej. Pod antresolą, tam gdzie znajduje się chór i organy, widzimy najbardziej intrygujące malowidło. Trudno uwierzyć własnym oczom. Wizerunek hurka - diabła. Malowidło przedstawia diabła piszącego po zwierzęcej skórze. Spisuje grzechy karczmarki. Werdykt spisany obok karczmarki mówi wyraźnie: „bo nie dolewała”.


Próbowałem odczytać resztę grzechów, ale większość jest nieczytelna (jak dla mnie). Lewa strona płótna jest nieczytelna. Prawa lista faktycznie przedstawia listę grzechów. W miejscach gdzie nie udało mi się odczytać lub nie byłem pewien znaczenia danego słowa czy znaku wstawiłem znak #.

Spał 1 za
Gadał3000 za
Niemodlenie # za
Śmiał się 4000
Obmawiał 500
Bluźnił #000

Dalej są trzy linijki tekstu już nieczytelne. Niestety brak znajomości staropolskiej mowy pokonał mnie. Zagadkowe wydaje się tez być słowo Bluźnił – wydaje mi się, że jest ono zapisane z jedną z rosyjskich liter mianowicie „З”, czyli „z”. Nie znalazłem wzmianki o pochodzeniu autora polichromii, ale śmiem przypuszczać, że nastąpiło wymieszanie dwóch języków. Może i teoria dość naciągana, ale czy nie jest prawdopodobna? Znaczyłoby to, że wspomniane słowo zostało zapisane, jako „Bluзniet” lub „Bluзnieł”.






Idąc dalej tym tropem przeglądam mapy z najważniejszych dat związanych z budową i remontami kościoła, 1695 – powstanie kościoła, 1862-1866 – remont kościoła, 1953 – konserwacja polichromii, 1989-1991 – gruntowny remont. Mimo ważnych dat na kartach historii, nie udało mi się przedstawić faktu, że owe ziemie mogły być bezpośrednio pod władzą rosyjską. Odrzuciłem też teorie związane z działaniami władz sowieckich na terenie Polski w okresie powojennym i tzw. komunizmu. Może komuś z was uda się rozwiać moje wątpliwości?

6 września 2018 - Pokusiłem się o napisanie mail'a do ks. proboszcza parafii w Obrzycku. Otrzymałem informację, że moje wątpliwości przekaże do konserwatora zabytków. Postaram się cierpliwie czekać na odpowiedź.

12 września 2018 - Czekałem około tygodnia, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Zamieszczam wpis. Jak odpowiedź nadejdzie to ją dodam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz