poniedziałek, 10 września 2018

Przeprawa promowa na rzece Warcie

Każdy, kto mieszka lub był, choć raz w Świnoujściu, wie ile nerwów kosztuje wjazd do lewobrzeżnej części miasta. Po pracy chcesz dojechać do domu, wracasz z podróży, wysiadasz z pociągu i stajesz przed barierą nie do ominięcia. Do Świnoujścia można dostać się tylko dwoma drogami – przez przeprawę promową lub od strony niemieckiej. Dlaczego taka atrakcja jest uciążliwością? Przecież to „sama przyjemność płynąć takim promem i podziwiać widoki”. Taka jest opinia większości turystów, którzy są pierwszy, drugi, może i trzeci raz w naszym mieście. Jednakże codzienne przeprawianie się takim promem, dla nas mieszkańców jest czymś bardzo uciążliwym.

Wiele razy słyszałem od przyjezdnych – „zobaczyłbyś korki w naszym mieście, kilka godzin stania”. Współczuję. W innych miastach istnieje coś takiego jak alternatywa – rower, motor, autobus, tramwaj, trolejbus, metro, taksówka. Mieszkańcy Świnoujście tej alternatywy nie mają. Czymkolwiek byś się nie poruszał trafiasz na barierę w postaci promu. Idziesz pieszo – musisz czekać na prom. Jedziesz rowerem, motorem – musisz czekać na prom. Prowadzisz samochód – musisz czekać w kolejce na prom. O ile poruszasz się pieszo, rowerem lub motorem, o tyle nie musisz oczekiwać w kolejce. Te środki lokomocji wjeżdżają na prom bez kolejki.

A co z samochodami? Świnoujście posiada dwie przeprawy promowe: Karsibór i Bielik. Na tą pierwszą przeprawę, czyli Karsibór, pozwolenie na wjazd mają wszystkie pojazdy, bez ograniczeń. W przypadku przeprawy Bielik, tak samo jak na karsiborskiej przeprawie, musisz ustawić się w kolejce, czekać na swoją kolej i ------ posiadać rejestrację ZSW lub specjalny identyfikator. Obecnie pozwolenie na wjazd na przeprawę promową Bielik mają tylko i wyłącznie mieszkańcy oraz pojazdy z identyfikatorami wydanymi przez miasto.

Jak wygląda taka przeprawa promem? Prom dobija do stanowiska, opuszcza tzw. klapy najazdowe, wypuszcza pasażerów i pojazdy. Teraz możemy wejść na prom. Czekamy do odcumowania, które odbywa się, co 20 minut od pełnej godziny. Takie czekanie zajmuje około 10 minut. Prom daje sygnał do odbicia. Płyniemy około 10 minut. Prom cumuje przy nabrzeżu. Jesteśmy 20 minut w plecy. W przypadku, kiedy prom nam ucieknie – czekamy na kolejny, czekamy aż odcumuje, przepłynie kanał, zacumuje – wynik: około 30 minut.

A co z samochodami? Zdarza się, że na prom wjeżdżamy i czekamy podobnie jak piesi i jednoślady. Osobiście obserwuję, że najgorsze są godziny poranne i popołudniowe, kiedy przeprawiają się mieszkańcy jadący do pracy. Często jest to oczekiwanie na 2-3 promy. Oznacza to, że ustawiając się w kolejkę na prom o godzinie 15.10 możesz być po drugiej stronie kanału około godziny 16.00. I choć byś stanął na rzęsach, odprawiał modły, klął na wszystko, na czym świat stoi to nie ominiesz tej przeszkody. Musisz czekać – nie ma alternatywy.

Ponarzekaliśmy. Ale teraz wyjdzie na jaw nasza hipokryzja! Zło! Wspominałem o odwiedzaniu rodzinnych stron – Wronek. Ostatnio opisywaliśmy kościół w Słopanowie. Tym razem podczas pobytu w Karolewie (okolice Wronek) zjechaliśmy do przeprawy promowej! [Łukasz: pisząc to zapomniałem, że w Karolewie mieliśmy nocleg! Też trzeba to opisać!] Po co? Żeby się przepłynąć przeprawą promową! Zło! Tak jesteśmy hipokryci do kwadratu! Narzekamy na przeprawę promową w Świnoujściu a tu robimy sobie atrakcję z przeprawy promowej Karolewo-Chojno na rzece Warta!

Oj tam, oj tam! Wielkie rzeczy! Na poważnie, chcieliśmy porównać jak wygląda taka mała przeprawa w stosunku do tej większej. No przecież ja wiem jak się tym promem pływało, pływałam nim nie raz! Zastanawialiśmy się też, czy jest sens utrzymywania jeszcze takiej przeprawy. Oczywiście, jako przeprawa dla pieszych ma ona sens i ten argument raczej ciężko podważyć. W przypadku samochodów ominięcie przeprawy jest o wiele łatwiejsze. Najbliższe miejsce gdzie można przejechać przez Wartę to Wronki oddalone od Wartosławia o7.5 km, a od Chojna o 12.7 km. Drugie miejsce to Sieraków oddalony od Wartosławia o 22.8 km, a od Chojna o 17 lub 28 km. By ominąć prom w Świnoujściu trzeba przejechać przez Niemcy do Szczecina, czyli 139 km. Jest różnica?

Pod koniec sierpnia 2018 r. dotarła do nas informacja, że we Wronkach został zamknięty most Jana Pawła II-go na drodze 182. Obecnie mieszkańcy zmuszeni są do korzystania z kładki pieszej. Kierowcy korzystają z opisanych wyżej przepraw lub mostu w Obrzycku, oddalony o 13 km. Objazd mostu może wynieść 25 km. Nadal nie równa się to 139 km objazdu promu w Świnoujściu.

Rozpisałem się nad problematyką logistyki i transportu. Może pora przejść do tego jak wyglądała nasza przeprawa przez rzekę Wartę. Tak jak już wspomniałem, była to dla nas atrakcja. Nic na nas nie wymuszało korzystania z tejże przeprawy. Mimo, że w okolicy Wronek byliśmy wielokrotnie to z samej przeprawy skorzystaliśmy dopiero w maju 2016 r. W Internecie sprawdziliśmy godziny kursowania promów, ogólne zasady korzystania z przeprawy. Tutaj oprócz ograniczeń masy pojazdu nie ma innych przeciwwskazań.


Do przeprawy podjechaliśmy od strony Karolewa. Droga prowadząca do przeprawy to nic innego jak ubity grunt, wysypany kamieniami, który na samym początku prowadzi w dół. Przed szlabanem jest dość miejsca by zaparkować auto i podziwiać widoki w oczekiwaniu na prom. Ten stoi po północnej stronie rzeki. Wypuszczamy, wtedy jeszcze jedynaka, na trawę. Niech się dziecko wyszaleje. Też nie może się doczekać, kiedy podpłynie prom.



Kilka zdjęć przepięknych okoliczności przyrody. W międzyczasie omiatam zmiotką lampy, rejestrację i szyby auta. Jest okropnie zakurzony.Tak kochanie, bo chwilę wcześniej byliśmy na rajdzie leśną drogą przez Pakawie. Widoczny na fotografiach Fiat Punto (rocznik ’99), przez 18 lat przeszedł wiele. Był w miejscach gdzie pokonałby niejednego crossover’a. Widząc jednak to jak opada klapa najazdowa, miałem pewne obawy. Do auta wsiadam sam. Żona z dzieckiem stoją już na promie i robią zdjęcia. Przede mną slip prowadzący wprost do wody, dość stromy. W połowie tego slipu początek klapy. Poziom wody w rzece jest dość niski. Nie pozostaje mi nic innego jak wjechać ukosem. Trochę się napociłem, ale udało się. Podejrzewam, że miejscowym idzie to lepiej i widząc moje manewry mieliby ubaw.


Auto ustawione na pokładzie. Czekamy jeszcze chwilę, aż pan promowy powie, że możemy odpływać. Prom, którym się przeprawialiśmy to prom linowy. Konstrukcja promu to stalowy ponton, z mechanizmem kołowrotu, który przewleka łańcuch zamocowany na obu brzegach wody. Prom by nie zostać porwanym prze nurt znajduje się na specjalnej uwięzi – linie rozwieszonej na dwóch wieżach. Mam nadzieję, że poniższy rysunek, choć trochę to zobrazuje. Kołowrót napędzany jest siłą mięśni.




Dla syna najbardziej interesującym elementem promu był kołowrót. Dziwił się trochę, że prom nie ma silnika, że trzeba kręcić wielkim kołem, żeby prom mógł płynąć. Czas, jaki potrzebny jest na przeprawienie wynosi kilka minut. Nie mamy, więc go zbyt wiele na podziwianie widoków, dlatego też skupiamy się na samej przeprawie. Syn zadowolony, chce jeszcze raz przepłynąć przez rzekę. Mnie czeka jeszcze zjazd z pokładu. Tak samo jak wjazd, przy tym poziomie wody, zjazd również okazuje się nie lada wyzwaniem.


Antek nalega na jeszcze jedną przejażdżkę. Wracać tym samym promem? Bez sensu. Ale, popłyńmy tym w Wartosławiu! Tak też zrobiliśmy. Nie widzę sensu opisywać tego samego po raz drugi. Dodam tylko, że bawiliśmy się równie dobrze jak podczas pierwszego kursu.

Podsumowując. Wyprawa udała się. Wszyscy byli zadowoleni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz