niedziela, 13 sierpnia 2017

Zamek - Pęzino (zachodniopomorskie)

Do odwiedzenia Pęzina zachęciła nas sytuacja związana z naprawą samochodu. W związku z tym, że byliśmy w okolicy Stargardu (tak, już nie szczecińskiego! Szczecinie, nie możesz mieć morza i Stargardu też nie), postanowiliśmy zobaczyć, co może być ciekawego do zwiedzenia w promieniu kilkunastu, kilkudziesięciu kilometrów. Padło na Pęzino. Wieś położona nad rzeką Krąpielą i Pęzinką. Zadzwoniliśmy pod numer telefonu podany na stronie internetowej (pezino.pl), okazało się, że jest możliwe zwiedzanie.

Mapa w rękę (tak, GPS po raz kolejny zawiódł. Polecam również sieć z plusem i nawigację Google - "połączenie GPS zostało zerwane"), zapas wody i soków dla dzieciaków i w drogę.
Sam dojazd do Pęzina wywołał w nas zachwyt. Piękne krajobrazy, spokojne senne wsie z ciekawymi domami, kościołami i wyglądającymi na bardzo stare obiekty gospodarcze (np. mur szachulcowy - u mnie wywołuje zachwyt - dop. Łukasz).

Dotarliśmy na miejsce. Parking znajduje się na terenie obiektu (nikt nie pobrał opłaty). Weszliśmy do zamku. Bilety nie były drogie, nie pamiętam ceny, ale były to jakieś grosze. Zamiast biletów otrzymaliśmy pamiątkowe pocztówki oraz zakładki do książek. Pani pracująca na zamku poinformowała nas, do których pomieszczeń możemy wchodzić, gdyż część zamku zagospodarowana jest, jako sale imprezowe (wesela, komunie, itp.) oraz pokoje noclegowe.

Zamek został wzniesiony w X-XI wieku, jako gród strażniczy. W XIII wieku osada została podarowana templariuszom przez Barnima I. Dalej została przejęta przez joannitów (Zakon Maltański) i rody Borków i Puttkamerów.


Zwiedziliśmy salę rycerską ze zbrojami oraz orężem rycerskim, salę z sukniami z epoki oraz na samej górze komnatę wiedźmy. Nie będziemy psuli zabawy i polecamy zwiedzenie tej ostatniej komnaty. W tym samym skrzydle zamku znajdowało się wejście do baszty. Schody na szczyt baszty są kręcone, stan bardzo dobry, ale ich szerokość może utrudnić wejście z malutkimi dziećmi (żona z maluchem w chuście dała radę wejść na sam szczyt).

Po zejściu z baszty udaliśmy się do sali tortur. Widok dość ciekawy, wystrój wnętrza i narzędzia tortur bardzo fajne. Osobiście nie polecam tego widoku małym dzieciom (nasz syn - lat 5 - jednak był tym zaciekawiony i bardziej interesowało go to, z czego zostały wykonane torturowane postacie - z drewna).
Dalej przyszła kolej na zwiedzenie lochu, gdzie znajduje się kolejna niespodzianka - ale nie psujmy zabawy i nie straszmy nią dzieci.

Obejrzeliśmy jeszcze dziedziniec i wybraliśmy się na spacer dookoła całego zamku. Na zewnątrz znajduje się ruina kaplicy (niedostępna do zwiedzania, ale można zajrzeć przez drzwi do środka).


Sam spacer dookoła wywołuje miłe uczucia. Zieleń, szum rzeki, mały stary mostek, widok starych murów zamku i ich detali, wszystko to robi spore wrażenie.



Obiekt tego typu (obronno-mieszkalny), jako jeden z nielicznych w zachodniopomorskim zachował się w bardzo dobry stanie. Zamek i jego okolica są zadbane. Bardzo zachęcamy do odwiedzenia tego miejsca. Polecam też spacer po wsi, na terenie, którego znajduje się również kościół z XV-XVI w. oraz stare obiekty gospodarcze.
PS w obiekcie znajduje się współczesna toaleta dla zwiedzających. Często to bardzo istotne. :)


Zamek zwiedzaliśmy w połowie sierpnia 2017



1 komentarz: